Leah
razem z grupą tańczyła do "Dance like nobody's wathing"
The Natural i patrzyła, jak jej koledzy i koleżanki z zespołu
popisują się różnymi ruchami tanecznymi. Ona niestety nie miała
dużego pola do popisu. Robiła za tło dla tych, których nauczyciel
uważał za bardziej uzdolnionych. Przyzwyczaiła się do grania
drugich skrzypiec. To było normalne. I mimo, że strasznie zazdrościła wszystkim, którzy mieli swoje pięć minut, nigdy nie
narzekała, ani nie odzywała się w tej sprawie. Wiedziała, że to
nic nie da.
Spokojnie
przetrwała kolejną próbę i kiedy reszta grupy kierowała się do
wyjścia, a ona narzuciła na ramię swoją torbę, zatrzymał ją
głos pana Collinsa.
-
Torres, zostań jeszcze chwilę. - poprosił łagodnym tonem. Tami
posłała koleżance spojrzenie, ale ruda machnęła ręką. Po
chwili została sama z ich trenerem. Czekając, aż mężczyzna zwróci
na nią uwagę, wyjęła z torby butelkę wody i upiła porządnego
łyka, czując jak jej gardło staje się czystą sawanną. Pan
Collins wypisał coś na małej karteczce, po czym podszedł do
Torres, wręczając jej ją do ręki. - Pamiętasz, jak na ostatniej
próbie mówiłem o nowych strojach, które uszyje jedna z uczennic
naszej szkoły? - skinęła głową, patrząc na karteczkę, gdzie
wypisany został numer sali i imię i nazwisko dziewczyny,
projektantki. - Osobiście jesteś odpowiedzialna za przymiarkę i
twój strój będzie uszyty pierwszy, na próbę. - Leah poczuła w
sobie chęć buntu, kiedy usłyszała te spokojne, pewne siebie
słowa, nieznoszące sprzeciwu.
-
Dlaczego akurat ja? Czemu zawsze jak coś trzeba załatwić, wysyła
pan mnie? Innych uczniów już pan nie ma? - prychnęła, zakładając
ręce na piersi. Trener uniósł na nią brwi, patrząc na nią
srogo, a ona już wiedziała, że sprawa jest przegrana. Jednak nie
traciła swojego wigoru.
-
Bo ja tak postanowiłem. Idziesz ty i koniec dyskusji.
-
Ale...
-
Koniec. - powtórzył, po czym uśmiechnął się lekko. - Do
zobaczenia jutro na próbie. - po tych słowach wyszedł, nie
czekając nawet na odpowiedź. Leah westchnęła ciężko, patrząc
na karteczkę i zastanawiała się, dlaczego ona zawsze się na
wszystko tak łatwo zgadza i nie potrafi tak naprawdę się
przeciwstawić.
-
Wiem, że teraz wy wszyscy na górze się ze mnie śmiejecie. Boki
zrywać. - mruknęła, mając kompletnie gdzieś, że w tym momencie
rozmawia sama ze sobą, co jest co najmniej nienormalne.
Ale
co innego jej pozostało? Teraz musiała iść wziąć prysznic i jak
najszybciej załatwić tą całą sprawę, żeby mieć to z głowy.
Postanowiła jeszcze dzisiaj znaleźć dziewczynę, która miała
zająć się szyciem strojów i załatwić z nią formalności, co do
przymiarki. Tylko czemu to ja mam być królikiem doświadczalnym?,
pomyślała, przejeżdżając
delikatnie kciukiem po kartce. Veronica Howard.
~*~
-
Leah! - usłyszała swoje imię, na co automatycznie się spięła,
odwracając do chłopaka. Jednak kiedy jej obawy się nie
potwierdziły, uśmiechnęła się szeroko.
-
Liam! - zawołała, wtulając się w chłopaka, który do niej
podszedł. - Cieszę się, że już wszystko z tobą dobrze.
-
Czuję się jak nowo narodzony. - zaśmiał się, klepiąc
przyjaciółkę po plecach. Obok nich po chwili pojawił się Niall,
który najwyraźniej miał dobry humor.
-
Jak możesz Leah? Zdradzasz mnie? Moje serce krwawi. - udał
zdziwienie, chwytając się teatralnie za serce. Torres zaśmiała się
melodyjnie, po czym przytuliła również blondyna. - Już lepiej. -
oznajmił, kiedy się od siebie odsunęli. Poprawili jej humor, który
był zepsuty po treningu.
-
Co tam chłopaki? - zagadała, odsuwając się, kiedy jakiś uczeń
chciał przejść. Uśmiechnęła się do zagubionego chłopaka
promiennie, a on mimo woli to odwzajemnił. Niall i Liam widząc to
pokiwali z aprobatą głowami. Kiedy Leah miała dobry humor, wszyscy
wokoło również się uśmiechali. Była jak słońce: kiedy
świeciła, obejmowała swoim zasięgiem szerokie terytorium. Jej
uśmiech był równie zaraźliwy, co ten Nialla.
-
Jesteśmy po zajęciach z muzyki. - wyszczerzył się Niall. Liam
parsknął, patrząc na jego minę.
-
Niallerek się cieszy, bo stara Lowe pozwoliła mu zagrać na gitarze
elektrycznej. - Leah spojrzała z uznaniem na blondyna, który wypiął
się dumny jak paw.
-
No no no, blondasku. Na pewno ich wszystkich zmiażdżyłeś. - Niall
pokiwał energicznie głową, a Liam się zaśmiał.
-
Dalej mi dzwoni w uszach. - skwitował Liam. - A jak tam twój dzień,
słoneczko? - zwrócił się do rudej z przyjaznym uśmiechem. Niall
gwizdnął.
-
Słoneczko...czy ja o czymś nie wiem? - uniósł brew. Leah
postanowiła machnąć na to ręką. Zawsze sobie tak żartowali. Z
nimi to było normalne.
-
Trener kazał mi załatwić sprawy organizacyjne odnośnie nowych strojów
dla "Black Tigers" z jakąś Victorią Howard. Jak zwykle
jestem laską na posyłki. - opuściła ciężko ręce. Liam
uśmiechnął się do niej pocieszająco, a Niall wyglądał, jakby
się zamyślił. Po chwili pstryknął palcami.
-
Ronnie Howard, tak? - Leah skinęła wolno głowa. Niall wyszczerzył
białe zęby. - Słodka Ronnie. Gadałem z nią. Fajna laska.
Przyjazna. Przynajmniej tak wywnioskowałem. Śmieszne było, jak się
gryzła z Harry'm. - Horan parsknął śmiechem, a Leah uniosła
brew.
-
Z kim się gryzła?
-
Z Harry'm. - powtórzył blondyn, patrzą na zdezorientowane
spojrzenie przyjaciółki. - Nie kojarzysz Harry'ego? - pokręciła
wolno głową, patrząc na blondyna, jak na debila. Bo niby skąd
miała kojarzyć kogoś takiego? - Taki z lokami, marny aktorzyna. -
wzruszyła bezradnie ramionami, a Niall westchnął, machając na to
ręką. - Nieważne.
-
Dobra chłopaki. Z chęcią pogadałabym z wami dłużej, ale
naprawdę muszę to załatwić. - szatyn i blondyn skinęli
jednocześnie głowami. - Do zobaczenia później.
~*~
-
Sala 235. To tu. - Leah jeszcze raz spojrzała na kartkę,
poprawiając koszulkę. Zagryzła nerwowo wargę, słysząc ze środka
podniesione głosy, po czym mimo wszystko postanowiła wejść do
środka. Miejmy to z głowy.
Pociągnęła
za klamkę, uchylając drzwi do ładnej sali z masą rysunków na
gazetkach, manekinami i bałaganem na jednym ze stolików. Już na
wstępie zobaczyła dwójkę kłócących się uczniów. Jednak
blondynka, która była cała czerwona ze złości i miała zaciśniętą pięść, wyglądała, jakby miała zaraz rzucić się
na bruneta w lokach, który do jej złości miał lekceważące
podejście, a na twarzy kpiący uśmieszek.
-
Mało ci jeszcze?! Zniszczyłeś mi projekt! - krzyknęła blondynka,
a Leah stwierdziła, że to musi być ta początkująca projektantka,
bo nie widziała innej opcji. Chłopak, który stał obok niej
uśmiechnął się bezczelnie. Wyglądają zupełnie jak kłócąca
się para, stwierdziła Torres.
-
Tylko go poprawiłem. Nie stresuj się, Złotko. - brunet mrugnął
do coraz bardziej rozgoryczonej dziewczyny.
-
Nie nazywaj mnie Złotko, bo jak ja ci zaraz pokażę Złotko to...
-
To co? - przerwał jej. - Wybacz Złotko, ale jesteś trochę za
malutka, żeby mi grozić. - Leah zagryzła wargę, stwierdzając, że
jak zwykle wybrała nieodpowiedni moment.
-
To ja może wpadnę kiedy indziej. - odezwała się cicho, zaczynając
się wycofywać, ale wtedy dostrzegła ruch trzeciej postaci, której
wcześniej nie zauważyła. Chłopak odwrócił się w jej stronę, a
Torres wstrzymała powietrze, keidy zauważyła, kto jej się
przygląda.
-
Cześć, kochanie. Szukałaś mnie? Tak za mną tęskniłaś? - Louis
puścił jej oczko, zbliżając się do niej.
-
Ja nie do ciebie, kretynie. Przyszłam do Victorii. - wywróciła
oczami, odsuwając się. Brunet uśmiechnął się zalotnie.
-
Wszystkie tak mówią.
-
Oh, daj mi już spokój, Tomlinson, bo zaczyna mnie męczyć to całe
twoje latanie za mną. Nie masz innych rzeczy do roboty? - westchnęła
w końcu spoglądając w jego oczy.
-
Przyznaj się, że lubisz jak za tobą latam. - zniżył głos, aby
był bardziej głęboki. Leah położyła mu ręce na piersi, kiedy
zbliżył się za bardzo, po czym zgrabnie go wyminęła.
-
No chyba sobie ze mnie żartujesz. Jestem największym wrzodem
jakiego...- nie dokończyła, kiedy usłyszała chrząknięcie i
odwróciła głowę w stronę lokowatego i blondynki, którzy już
się nie kłócili, a przyglądali jej z uniesionymi brwiami. Leah
uśmiechnęła się czarująco, zupełnie ignorując Louisa, po czym
jeszcze raz spojrzała na kartkę. - Przepraszam, że przeszkadzam,
ale szukam Victorii Howard. Wysyła mnie pan Collins w sprawie
przymiarki strojów dla tancerzy. Jeśli to nie jest odpowiedni
moment to...
-
Nie, nie. - przerwała jej blondynka, która teraz uśmiechała się
przyjaźnie w stronę zagubionej Torres. - Ja jestem Victoria Howard.
Ale wolę, żebyś mówiła do mnie Ronnie...- urwała, patrząc na
dziewczynę pytająco.
-
Jestem Leah. - przedstawiła się z uśmiechem, który Ronnie
natychmiast odwzajemniła.
-
A ja Harry. - wtrącił lokowaty, mrugając do Torres. Ronnie
prychnęła, krzyżując ręce na piersi.
-
Ciebie nikt nie pytał. - syknęła, a Leah zaśmiała się w duchu. Zazdrosna. To słodkie. -
Przyszłaś w sprawie przymiarki
stroju, tak? - Leah skinęła głową, czując na sobie wzrok
Tomlinsona.
-
Nie gap się. - wywróciła oczami.
-
Ja się nie gapię. - zaprzeczył Louis.
-
Nie wcale. Tylko pożerasz mnie wzrokiem.
-
Zastanawiam się, jakbyś wyglądała...
-
Ty się już lepiej zamknij. Nie chcę słuchać o twoich zboczeniach
seksualnych. - Ronnie spojrzała na nich z lekkim uśmiechem, ale
nic nie powiedziała. - To mam przyjść, kiedy indziej, czy...
-
Nie, czekaj...skoczę po miarę i możemy ustalać. A wy dwoje - wskazała na chłopaków, a potem na drzwi. - Won. A z tobą Styles
to się jeszcze policzę. - syknęła, mierząc lodowatym spojrzeniem
lokowatego, który tylko szeroko się uśmiechnął i poszedł do
wyjścia. - A wiec Leah...podejdź do mnie, musimy odłożyć miarę.