czwartek, 15 grudnia 2016

Rozdział 4

Leah razem z grupą tańczyła do "Dance like nobody's wathing" The Natural i patrzyła, jak jej koledzy i koleżanki z zespołu popisują się różnymi ruchami tanecznymi. Ona niestety nie miała dużego pola do popisu. Robiła za tło dla tych, których nauczyciel uważał za bardziej uzdolnionych. Przyzwyczaiła się do grania drugich skrzypiec. To było normalne. I mimo, że strasznie zazdrościła wszystkim, którzy mieli swoje pięć minut, nigdy nie narzekała, ani nie odzywała się w tej sprawie. Wiedziała, że to nic nie da.
Spokojnie przetrwała kolejną próbę i kiedy reszta grupy kierowała się do wyjścia, a ona narzuciła na ramię swoją torbę, zatrzymał ją głos pana Collinsa.
- Torres, zostań jeszcze chwilę. - poprosił łagodnym tonem. Tami posłała koleżance spojrzenie, ale ruda machnęła ręką. Po chwili została sama z ich trenerem. Czekając, aż mężczyzna zwróci na nią uwagę, wyjęła z torby butelkę wody i upiła porządnego łyka, czując jak jej gardło staje się czystą sawanną. Pan Collins wypisał coś na małej karteczce, po czym podszedł do Torres, wręczając jej ją do ręki. - Pamiętasz, jak na ostatniej próbie mówiłem o nowych strojach, które uszyje jedna z uczennic naszej szkoły? - skinęła głową, patrząc na karteczkę, gdzie wypisany został numer sali i imię i nazwisko dziewczyny, projektantki. - Osobiście jesteś odpowiedzialna za przymiarkę i twój strój będzie uszyty pierwszy, na próbę. - Leah poczuła w sobie chęć buntu, kiedy usłyszała te spokojne, pewne siebie słowa, nieznoszące sprzeciwu.
- Dlaczego akurat ja? Czemu zawsze jak coś trzeba załatwić, wysyła pan mnie? Innych uczniów już pan nie ma? - prychnęła, zakładając ręce na piersi. Trener uniósł na nią brwi, patrząc na nią srogo, a ona już wiedziała, że sprawa jest przegrana. Jednak nie traciła swojego wigoru.
- Bo ja tak postanowiłem. Idziesz ty i koniec dyskusji.
- Ale...
- Koniec. - powtórzył, po czym uśmiechnął się lekko. - Do zobaczenia jutro na próbie. - po tych słowach wyszedł, nie czekając nawet na odpowiedź. Leah westchnęła ciężko, patrząc na karteczkę i zastanawiała się, dlaczego ona zawsze się na wszystko tak łatwo zgadza i nie potrafi tak naprawdę się przeciwstawić.
- Wiem, że teraz wy wszyscy na górze się ze mnie śmiejecie. Boki zrywać. - mruknęła, mając kompletnie gdzieś, że w tym momencie rozmawia sama ze sobą, co jest co najmniej nienormalne.
Ale co innego jej pozostało? Teraz musiała iść wziąć prysznic i jak najszybciej załatwić tą całą sprawę, żeby mieć to z głowy. Postanowiła jeszcze dzisiaj znaleźć dziewczynę, która miała zająć się szyciem strojów i załatwić z nią formalności, co do przymiarki. Tylko czemu to ja mam być królikiem doświadczalnym?, pomyślała, przejeżdżając delikatnie kciukiem po kartce. Veronica Howard.
~*~
- Leah! - usłyszała swoje imię, na co automatycznie się spięła, odwracając do chłopaka. Jednak kiedy jej obawy się nie potwierdziły, uśmiechnęła się szeroko.
- Liam! - zawołała, wtulając się w chłopaka, który do niej podszedł. - Cieszę się, że już wszystko z tobą dobrze.
- Czuję się jak nowo narodzony. - zaśmiał się, klepiąc przyjaciółkę po plecach. Obok nich po chwili pojawił się Niall, który najwyraźniej miał dobry humor.
- Jak możesz Leah? Zdradzasz mnie? Moje serce krwawi. - udał zdziwienie, chwytając się teatralnie za serce. Torres zaśmiała się melodyjnie, po czym przytuliła również blondyna. - Już lepiej. - oznajmił, kiedy się od siebie odsunęli. Poprawili jej humor, który był zepsuty po treningu.
- Co tam chłopaki? - zagadała, odsuwając się, kiedy jakiś uczeń chciał przejść. Uśmiechnęła się do zagubionego chłopaka promiennie, a on mimo woli to odwzajemnił. Niall i Liam widząc to pokiwali z aprobatą głowami. Kiedy Leah miała dobry humor, wszyscy wokoło również się uśmiechali. Była jak słońce: kiedy świeciła, obejmowała swoim zasięgiem szerokie terytorium. Jej uśmiech był równie zaraźliwy, co ten Nialla.
- Jesteśmy po zajęciach z muzyki. - wyszczerzył się Niall. Liam parsknął, patrząc na jego minę.
- Niallerek się cieszy, bo stara Lowe pozwoliła mu zagrać na gitarze elektrycznej. - Leah spojrzała z uznaniem na blondyna, który wypiął się dumny jak paw.
- No no no, blondasku. Na pewno ich wszystkich zmiażdżyłeś. - Niall pokiwał energicznie głową, a Liam się zaśmiał.
- Dalej mi dzwoni w uszach. - skwitował Liam. - A jak tam twój dzień, słoneczko? - zwrócił się do rudej z przyjaznym uśmiechem. Niall gwizdnął.
- Słoneczko...czy ja o czymś nie wiem? - uniósł brew. Leah postanowiła machnąć na to ręką. Zawsze sobie tak żartowali. Z nimi to było normalne.
- Trener kazał mi załatwić sprawy organizacyjne odnośnie nowych strojów dla "Black Tigers" z jakąś Victorią Howard. Jak zwykle jestem laską na posyłki. - opuściła ciężko ręce. Liam uśmiechnął się do niej pocieszająco, a Niall wyglądał, jakby się zamyślił. Po chwili pstryknął palcami.
- Ronnie Howard, tak? - Leah skinęła wolno głowa. Niall wyszczerzył białe zęby. - Słodka Ronnie. Gadałem z nią. Fajna laska. Przyjazna. Przynajmniej tak wywnioskowałem. Śmieszne było, jak się gryzła z Harry'm. - Horan parsknął śmiechem, a Leah uniosła brew.
- Z kim się gryzła?
- Z Harry'm. - powtórzył blondyn, patrzą na zdezorientowane spojrzenie przyjaciółki. - Nie kojarzysz Harry'ego? - pokręciła wolno głową, patrząc na blondyna, jak na debila. Bo niby skąd miała kojarzyć kogoś takiego? - Taki z lokami, marny aktorzyna. - wzruszyła bezradnie ramionami, a Niall westchnął, machając na to ręką. - Nieważne.
- Dobra chłopaki. Z chęcią pogadałabym z wami dłużej, ale naprawdę muszę to załatwić. - szatyn i blondyn skinęli jednocześnie głowami. - Do zobaczenia później.
~*~
- Sala 235. To tu. - Leah jeszcze raz spojrzała na kartkę, poprawiając koszulkę. Zagryzła nerwowo wargę, słysząc ze środka podniesione głosy, po czym mimo wszystko postanowiła wejść do środka. Miejmy to z głowy.
Pociągnęła za klamkę, uchylając drzwi do ładnej sali z masą rysunków na gazetkach, manekinami i bałaganem na jednym ze stolików. Już na wstępie zobaczyła dwójkę kłócących się uczniów. Jednak blondynka, która była cała czerwona ze złości i miała zaciśniętą pięść, wyglądała, jakby miała zaraz rzucić się na bruneta w lokach, który do jej złości miał lekceważące podejście, a na twarzy kpiący uśmieszek.
- Mało ci jeszcze?! Zniszczyłeś mi projekt! - krzyknęła blondynka, a Leah stwierdziła, że to musi być ta początkująca projektantka, bo nie widziała innej opcji. Chłopak, który stał obok niej uśmiechnął się bezczelnie. Wyglądają zupełnie jak kłócąca się para, stwierdziła Torres.
- Tylko go poprawiłem. Nie stresuj się, Złotko. - brunet mrugnął do coraz bardziej rozgoryczonej dziewczyny.
- Nie nazywaj mnie Złotko, bo jak ja ci zaraz pokażę Złotko to...
- To co? - przerwał jej. - Wybacz Złotko, ale jesteś trochę za malutka, żeby mi grozić. - Leah zagryzła wargę, stwierdzając, że jak zwykle wybrała nieodpowiedni moment.
- To ja może wpadnę kiedy indziej. - odezwała się cicho, zaczynając się wycofywać, ale wtedy dostrzegła ruch trzeciej postaci, której wcześniej nie zauważyła. Chłopak odwrócił się w jej stronę, a Torres wstrzymała powietrze, keidy zauważyła, kto jej się przygląda.
- Cześć, kochanie. Szukałaś mnie? Tak za mną tęskniłaś? - Louis puścił jej oczko, zbliżając się do niej.
- Ja nie do ciebie, kretynie. Przyszłam do Victorii. - wywróciła oczami, odsuwając się. Brunet uśmiechnął się zalotnie.
- Wszystkie tak mówią.
- Oh, daj mi już spokój, Tomlinson, bo zaczyna mnie męczyć to całe twoje latanie za mną. Nie masz innych rzeczy do roboty? - westchnęła w końcu spoglądając w jego oczy.
- Przyznaj się, że lubisz jak za tobą latam. - zniżył głos, aby był bardziej głęboki. Leah położyła mu ręce na piersi, kiedy zbliżył się za bardzo, po czym zgrabnie go wyminęła.
- No chyba sobie ze mnie żartujesz. Jestem największym wrzodem jakiego...- nie dokończyła, kiedy usłyszała chrząknięcie i odwróciła głowę w stronę lokowatego i blondynki, którzy już się nie kłócili, a przyglądali jej z uniesionymi brwiami. Leah uśmiechnęła się czarująco, zupełnie ignorując Louisa, po czym jeszcze raz spojrzała na kartkę. - Przepraszam, że przeszkadzam, ale szukam Victorii Howard. Wysyła mnie pan Collins w sprawie przymiarki strojów dla tancerzy. Jeśli to nie jest odpowiedni moment to...
- Nie, nie. - przerwała jej blondynka, która teraz uśmiechała się przyjaźnie w stronę zagubionej Torres. - Ja jestem Victoria Howard. Ale wolę, żebyś mówiła do mnie Ronnie...- urwała, patrząc na dziewczynę pytająco.
- Jestem Leah. - przedstawiła się z uśmiechem, który Ronnie natychmiast odwzajemniła.
- A ja Harry. - wtrącił lokowaty, mrugając do Torres. Ronnie prychnęła, krzyżując ręce na piersi.
- Ciebie nikt nie pytał. - syknęła, a Leah zaśmiała się w duchu. Zazdrosna. To słodkie. - Przyszłaś w sprawie przymiarki stroju, tak? - Leah skinęła głową, czując na sobie wzrok Tomlinsona.
- Nie gap się. - wywróciła oczami.
- Ja się nie gapię. - zaprzeczył Louis.
- Nie wcale. Tylko pożerasz mnie wzrokiem.
- Zastanawiam się, jakbyś wyglądała...
- Ty się już lepiej zamknij. Nie chcę słuchać o twoich zboczeniach seksualnych. - Ronnie spojrzała na nich z lekkim uśmiechem, ale nic nie powiedziała. - To mam przyjść, kiedy indziej, czy...
- Nie, czekaj...skoczę po miarę i możemy ustalać. A wy dwoje - wskazała na chłopaków, a potem na drzwi. - Won. A z tobą Styles to się jeszcze policzę. - syknęła, mierząc lodowatym spojrzeniem lokowatego, który tylko szeroko się uśmiechnął i poszedł do wyjścia. - A wiec Leah...podejdź do mnie, musimy odłożyć miarę.